Izraelska reżyserka filmów dokumentalnych, pisarka i dziennikarka. W swojej twórczości skupia się przede wszystkim na związkach pomiędzy światem religijnym i świeckim oraz na tematyce Zagłady.
Hila z opowieści babci próbuje poskładać historię swojej rodziny. Tej ocalałej i tej, która żyje już tylko w pamięci. Ze wspomnień, często urwanych i z fotografii, autorka utkała opowieść o żydowskiej społeczności, o Zagładzie i pustce, którą ta po sobie zostawiła.
Hania marzyła tylko o tym, by móc na zawsze trwać u boku Cemacha. Mimo, że rodzina nie patrzyła na to przychylnym okiem, Cemach przestawał bowiem z komunistami. Jednak nagłe bombardowania i strach spowodowały, że Hania straciła kontakt z Cemachem. Niewiedza wykańczała ją bardziej, niż odgłos spadających bomb. W tym samym czasie rodzina i przyjaciele Hani z każdym dniem musieli zmagać się ze stratą bliskich, bo wojna zaczęła odbierać ich powoli, pojedynczo.
Hila opowiada to wszystko urywając sceny, przechodząc płynnie z jednego wspomnienia w drugie. Widać, jakie dziury w opowieściach babci wypalił czas, jak zawodna jest pamięć człowieka, szczególnie kiedy działa wyparcie, spowodowane silnymi emocjami. To nie jest tylko historia Hani, to także historia żydowskich mieszkańców Białej Podlaskiej. To opowieść o drodze, którą musiała przebyć babcia autorki. To wspomnienia z życia w Rosji i wciąż skryta za innymi wspomnieniami tajemnica mężczyzny, dzięki któremu babcia ocalała i dla którego opuściła dom rodzinny. Najważniejsza z opowieści, najpilniej strzeżona, najintymniejsza.
„(…) w domu zapanowała cisza. Cisza w jidysz. Cisza w jidysz sprawia, że karaluchy wychodzą ze swoich kryjówek. I wymiata brud z kątów. Cisza w jidysz pokazuje wyraźnie każdą dziurę. I każdy brak. Codziennie zbiera wszystkie wypowiedziane słowa i zamienia je w wstrząsający krzyk. Aby zrozumieć ciszę w jidysz, nie trzeba rozumieć jidysz.” (str. 16)
(cd recenzji na fb)
https://www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka/photos/a.967792129913564/8249278188431552/
Choć w okolicy ludność żydowska osiedlała się już w XVI w., w samej Białej pierwsi Żydzi pojawili się prawdopodobnie dopiero w pierwszej ćwierci XVII wieku. Początkowo tutejsza gmina podlegała kahałowi w Brześciu, jednak szybko się usamodzielniła. Żydzi mieszkający w Białej Podlaskiej utrzymywali się głównie z handlu, rzemiosła, a także karczmarstwa, dzierżaw oraz prowadzenia operacji kredytowo-pieniężnych. Duży odsetek Żydów był zatrudniany przy wyrobie i wyszynku napojów alkoholowych.
Rodzina Hani była bardzo liczna. Ojciec, drugi mąż mamy sprowadził z pierwszego małżeństwa pięcioro dzieci. Z mamą Hani miał ośmioro. Cała rodzina trudniła się farbowaniem i sprzedażą wełny. Dni Hani upływały spokojnie. Przeplatane były pracą, nauką i miłostkami. Jej myśli często krążyły wokół wykształconego, starszego Żyda (komunisty) Cemacha.
Spokój i dostatnie życie w Białej przerwała II wojna światowa.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Naprzemienne rozdziały "Hania" lub "Hila" ukazują kolejne wydarzenia z życia rodziny.
Hania opowiada o czasach wojennych, Hila żyje w latach 80-tych XX wieku w Izraelu. Tutaj również jest jej babcia Hania wraz z dziadkiem. Dziadek ma stolarnię, babcia handluje jajkami.
Wnuczka mając za zadanie domowe opisać przeszłość dziadków chodzi z magnetofonem i ciągle naciska Hanię, żeby opowiadała. Babcia unika opowieści. Podczas wojny myślała tylko o tym, że jak się skończy nie będzie miała czasu na opowieści tyle ich miała na sercu i w głowie, lecz gdy wojna się skończyła nie miała nikogo komu mogłaby przekazać wszystko co chciała. Teraz po tak długim czasie już nie chce...nie chce wspominać.
Babcia Hania uczy Hilę wielu rzeczy. Jakie warzywa kupować, jak zachowywać się jak dama, a przede wszystkim szacunku do chleba. Do najmniejszej skórki, do każdego okruszka, bo przecież podczas wojny chleb był na wagę złota.
"Skórka od chleba" to pełna emocji, bólu opowieść o społeczności żydowskiej i ich losach podczas II wojny światowej. O ich zwyczajach, których mnóstwo wplecione jest w treść wspomnień. Ciężko początkowo był mi przeniknąć w ten jakże inny świat. Dodatkowo panujący galimatias w książce, mnóstwo postaci, powiązań rodzinnych, żydowskich zwyczajów wybijał mnie z rytmu czytania. Dopiero w połowie książki złapałam bakcyla i dalej nie mogłam doczekać się kolejnych opowieści Hani.
Przesycona czułością saga przeniosła mnie na trzy dni w zupełnie inny świat.